wtorek, 11 stycznia 2011

DARVIN „Breakingtheory” EP (2009)

 
Stylistycznie można by ich umieścić gdzieś pomiędzy Guano Apes, Cranberries, a może nawet No Doubt (ale to już bardziej ze względu na osobisty urok wokalistki), nie mniej jednak muzycznie ciągnie ich w wielu momentach w stronę klasycznego grunge’u. Echa klasyków tego gatunku, czyli Soungarden i Nirvany też są słyszalne, zwłaszcza w grze gitar i perkusji... 

Zresztą sami o osobie piszą na swojej stronie:
"W muzycznym świecie pełnym zabawy gatunkami, wszechobecności dźwięków psychodelicznych i alternatywnych, muzyka grupy Darvin stanowi pewną odmianę. To bezpretensjonalny hołd oddany muzyce lat młodości - grunge'owi. Dziś można już mówić o "klasyce" grunge'u, a Darvin, nawiązując do jego tradycji, wydobywa przy tym świeże, autorskie brzmienie. Żywiołowość i "szorstka", "łamana" energia, "brudne", ostre dźwięki gitary, współistnieją tu z charyzmatycznym, acz ciepłym i "czystym" kobiecym wokalem, co stanowi ciekawe, dość nietypowe połączenie. Walorem muzycznym grupy Darvin jest swoista prostota, autentyczność przekazu, szczerość emocjonalna, poparta osobistymi i niebanalnymi tekstami. W świecie wyrafinowanej "gry" konwencjami i gatunkami, do której podchodzi się z chłodnym dystansem i przysłowiowym przymrużeniem oka, taka szczerość i bezpośredniość muzycznego przekazu niewątpliwie pozytywnie zaskakuje i zasługuje na uwagę."

Wydana w 2009 roku EPka „Breakingtheory” zawiera sześć niezwykle żywiołowych, stylowych oraz gatunkowo grunge’owych kawałków. Całość trwa tylko 24 minuty i pozostawia spory niedosyt, bowiem chciałoby się posłuchać jeszcze. Przejmujący i miejscami nieco melancholijny, ale i tak mocno drapieżny głos Mileny Żmijewskiej świetnie komponuje się z gitarowymi dźwiękami, przez co wszystkie kawałki są naturalnie spójne. „Anger” zaczynają akustyczne dźwięki gitar, a całość przypomina jakby Pearl Jam z początków twórczości tyle, że z damskim wokalem zamiast głosu Eddiego Veddera. W „Sihgt” rewelacyjnie uwypuklili linię basu, wspieraną delikatnymi uderzeniami gitar. Świetnie zaczyna się „Silent”, delikatne drgania strun gitary i przestrzeń wypełniona śpiewem Mileny, a gdzieś w tle rytm nadaje perkusja Roberta Bandrowskiego wspierana melodyjnym basem Waldemara Lewkowicza. „Silent” to przyjemnie zagrana cisza, choć wbrew tytułowi cicho i spokojnie to tu wcale nie jest. Wręcz napisać trzeba, że kawałek kipi od energii. „Requiem for human being” to już niemal czyste, nieokiełznane Gauno Apes, krótkie, ale zarazem treściwe. Z kolei „No one” zaczyna się delikatnym wejściem basu, a później dźwięki przybierają już tylko na sile. EPka kończy się melodyjnym i spokojnym utworem „Dream”, w którym na pierwszy plan wysuwa się spokojny (tym razem) śpiew Mileny Żmijewskiej delikatnie wspierany przez partie gitar i sekcję rytmiczną. Z tym, że muza jest tu raczej tłem, choć mocno zarysowanym. Tu przed oczami słuchacza stają obrazy z okładki płyty oraz ich strony internetowej. Przyciemniona zieleń, kawałek kamienicy, brud szarego życia i codzienne emocje życia. Nic dodać nic ująć po prostu grunge!

Utwory:
01. Anger (05:01)
02. Sigh (04:16)
03. Silent (03:58)
04. Requiem for human being (02:38)
05. No one (04:12)
06. Dream (04:31)


Skład zespołu:
Milena Żmijewska – śpiew
Marcin M. – gitary
Waldemar Lewkowicz – gitara basowa
Robert Bandrowski - perkusja

Zdjęcia okładki płyty oraz zespołu ze strony www.darvin.pl

Moja ocena 4/5 

Recenzja ukazała się również na Rock.Megastacja.net

2 komentarze:

  1. Nieźle napisane :-)
    Ach... brakuje mi trochę tych czasów epoki grunge.

    OdpowiedzUsuń
  2. Grunge forever !!!

    OdpowiedzUsuń