poniedziałek, 14 czerwca 2010

„Pokój Pełen luster. Biografia Jimiego Hendriksa” - Charles R. Cross



Wydawnictwo Dolnośląskie wypuściło na rynek kolejną rewelacyjną biografię muzyczną. Obok historii Jacka Kaczmarskiego, Erica Claptona, Toma Waitsa, Boba Dylana i Jima Morrisona pojawiła się kolejna opowieść biograficzna. Tym razem wielka postać świata muzyki, niekwestionowana gwiazda rocka, wirtuoz gitary – Jimi Hendrix. Autorem biografii zatytułowanej „Pokój Pełen luster. Biografia Jimiego Hendriksa” jest Charles R. Cross ceniony amerykański dziennikarz muzyczny, który znany jest na polskim rynku między innymi z biografii Kurta Cobaina z Nirvany, Bruce’a Springsteena, czy monografii Led Zeppelin.

Biografia Hendriksa to porywająca opowieść o człowieku, który w dzieciństwie odkrył miłość do muzyki, a jego pasja do gitary przerodziła się w uzależnienie, którego chciał się w końcu pozbyć. Nie tylko zresztą to uzależnienie mu doskwierało. Magnetyzująca i hipnotyzująca historia człowieka, który zasłynął z wirtuozerskich dokonań gitarowych prezentowanych na koncertach i scenicznej odmienności. Życiorys Jimiego opowiedziany w barwny, sprawny i przystępny sposób. Hipnotyzująca jest nie tylko sama opowieść, ale również zdjęcie artysty na okładce książki, który ze smutkiem spogląda na czytającego jakby zdawał się mówić: „tak to moja historia, wyciąg z tego własne wnioski”.

Przez jego życie przewinęła się cała plejada znanych ze świata muzyki (i nie tylko) osobistości, żeby wspomnieć tylko jego idola Boba Dylana, na którym wzorował się muzycznie, ale i stylistycznie (to po nim przejął zamiłowanie do udziwniania swojej fryzury, która stała się jednym z jego znaków rozpoznawczych). Przez jego krótkie, acz burzliwe życie przewijają się członkowie The Rolling Stones, The Beatles, Yoko Ono, The Who, Cream, Miles Davis, Lemmy z Motorhead (który był przez pewien czas technicznym w jego zespole), Eric Clapton, Janis Joplin, która nie tylko się przewinęła, ale i przeleciała Jimiego, Andy Warhol, Jim Morrison i wielu, wielu innych. Nie wspominając o autorytetach muzycznych pokroju B.B. Kinga, Little Richarda, z którymi Hendrix miał przyjemność grać lub przebywać czy spotkaniu ze wschodzącą sławą kina akcji: Brucem Lee. Przytoczenie wszystkich sławnych i znanych zajęłoby całą osobną recenzją. Dorzucając do tej listy armię kobiet, które przeszły lub przeleciały przez jego sypialnię, a od towarzystwa, których Jimi nigdy nie stronił, robi nam się imponująca lista osób, które znały go bezpośrednio. Otoczony świtą „pijawek” biznesowych, którzy wysysali z niego pieniądze i energię nie dożył jednak dwudziestych ósmych urodzin. Żył szybko i umarł młodo, zasiadając w panteonie sław obok Jima Morrisona, Janis Joplin i innych, których porwała seksualna swoboda, alkohol, narkotyki i sława.

Urodzony w biedzie, przeżywający trudne dzieciństwo, czarnoskóry chłopak ze slumsów, który stał się ikoną muzyki rockowej, niedoścignionym wzorem dla setek tysięcy gitarzystów, ponieważ taki postawił sobie cel w życiu. To także historia człowieka zmagającego się ze swoimi słabościami i z przeciwnościami losu, który już za życia stał się legendą.

Biografia spisana przez Charlesa R. Cross’a prowadzi nas do prapoczątków rodziny Hendriksów, z której dowiadujemy się, że przynajmniej w 1/8 był północnoamerykańskim Indianinem a w jego żyłach płynie krew plemienia Cherokee. Poznajemy jego pradziadków, dziadków i rodziców, by dotrzeć do zdjęcia matki, po której odziedziczył urodę i talent. Przyglądając się zdjęciu, na którym pani Lucille trzyma na rękach małego Jimmiego i porównując ją z okładka, z której spogląda na nas Jimi, od razu rzuca się w oczy podobieństwo rysów twarzy. Ten sam nos, te same lekko skośne oczy, ten sam zarys ust. I mimo, że to właśnie ojciec Jimiego – Al, stanowił dla niego podporę przez resztę życia oraz odegrał kluczową rolę w jego wychowaniu, to wspomnienia matki przebijają się zarówno w muzyce jak i tekstach Hendriksa.

Cała historia to również opowieść o latach 50-tych i 60-tych w Ameryce, w której dominował czarny blues i od którego zaczęła się tak naprawdę muzyczna fascynacja Jimiego. Nazywany „Dzikim Człowiekiem z Borneo”, Busterem, Jimmy James’em, słuchając mistrzów, tworzył własny styl i własną tożsamość muzyczną, by dojść do sławy oraz by w efekcie to jego twórczość stała się inspiracją dla innych. Trudne dzieciństwo, bieda i głód zaowocowały chęcią wejścia na sam szczyt muzycznego biznesu, by zyskać pieniądze, których nigdy nie miał i sławę, którą zawsze chciał mieć. Osiągnął swój cel, ale zapłacił za niego najwyższą z możliwych cen.

Skomponował i stworzył największe dzieła muzyczne, które niczym wzorce odtwarzane są po dziś dzień, a mit zrośnięcia z gitarą nie raz elektryzował tysiące ludzi do sięgnięcia po gitarę elektryczna i próbę dorównania. Jego twórczość rejestrowana za życia praktycznie w każdym momencie, w którym znalazł się w studio nagraniowym owocuje i elektryzuje słuchaczy jeszcze 40 lat po jego śmierci.

Autor biografii osiągnął cel, jaki sobie postawił. Dotarł do zapomnianego grobu matki Jimiego. Dokopał się do archiwalnych zapisków, przeczytał kilkadziesiąt biografii artysty, przeprowadził ponad trzysta wywiadów, a w latach osiemdziesiątych przeprowadził osobiście wywiad między innymi z ojcem Jimiego – Alem Hendriksem i jego bratem Leonem. Dotarł też do „przedziwnej pamiątki” utrwalającej artystyczny talent Jimiego, do potłuczonego lustra, które zostało przez gitarzystę posklejane z drobnych kawałeczków. Ponad pięćdziesiąt kawałeczków strzaskanego lustra po śmierci artysty zostało przesłane jego ojcu. „To – stwierdził Al Hendrix wyjmując surrealistyczne dzieło sztuki z szafki – był pokój pełen luster Jimiego”.

Cytując autora biografii Charlesa R. Cross’a można zawrzeć całą historię wybitnego gitarzysty dosłownie w kilku zdaniach. Pozostała reszta to tylko mniej lub bardziej znaczące ozdobniki jego życia, twórczości i świata, w którym żył i tworzył.

„Pokój pełen luster” to tytuł utworu, który Hendrix zaczął pisać w 1968 roku. Napisał kilka szkiców tekstów do melodii i nagrał kilkanaście jego wersji. Nagranie nie zostało nigdy oficjalnie wydane za jego życia, ale Hendrix rozważał umieszczenie go, jako dodatku do mającego powstać czwartego albumu studyjnego. Szczególnie to nagranie ujawnia niezwykłą samoświadomość Jimiego oraz perfekcyjną umiejętność wykorzystywania muzyki do wyrażania emocjonalnych prawd. O ile publiczność na koncertach Hendriksa domagała się głośno gitarowych popisów, takich jak w nagraniu „Purple Haze” samego Jimiego ciągnęło w stronę melancholijnych i refleksyjnych utworów, takich jak „Room Full of Mirrors”, albo bluesowych standardów, na których się wychował.

Utwór „Room Full of Mirrors” opowiada historię człowieka uwięzionego w świecie tak potężnej autorefleksji, że ta prześladuje go nawet w snach. Wyzwala się tłukąc lustra, i rani szkłem, poszukując „anioła”, który da mu wolność. Trzymając w rękach fizyczną manifestację tej koncepcji – rozbite lustro, dzieło sztuki, które ojciec Jimiego przechowywał w piwnicy – nie można nie zadumać się nad głęboką złożonością twórcy tego nagrania oraz nie uciec myślami do dnia, w którym Jimi Hendrix wpatrywał się w te pięćdziesiąt odłamków ze swą podobizną. „Widziałem tylko – śpiewał w tym utworze – siebie”.

Przeczytanie tej książki przyniesie Wam niezwykła satysfakcję. Odkryjecie fakty, których dotąd nie znaliście. Dowiecie się skąd się wziął ekstrawagancki image artysty (nieakceptowany zupełnie w Ameryce, a z to ciepło przyjęty w Anglii), dlaczego podpalał swoja gitarę na scenie, kto nauczył go grać zębami na gitarze i skąd wzięła się fascynacja relikwiami Voo Doo, jak udało mu się opuścić służbę w armii Stanów Zjednoczonych i dlaczego rzadko o tym mówił w jakichkolwiek wywiadach. Poznacie zakulisowe aspekty pracy twórczej, będziecie mieli wrażenie, że uczestniczycie w każdym muzycznym jamie Jimiego. Uświadomicie sobie, że pomimo wielkiej sławy, jaką chciał osiągnąć będąc dzieckiem tak naprawdę był biedny i nie posiadał zbyt wielu pieniędzy. Zresztą sam kiedyś o tym wspomniał mówiąc: „Gdy bywało się bez grosza przy duszy, nigdy się o tym nie zapomni”. Poczujecie na własnej skórze jak segregacja rasowa wpływała zarówno na twórców muzyki jak i na odbiorców oraz w jaki sposób czarny chłopak ze Seattle przekonał do siebie białą publiczność stawiając siebie w opozycji do czarnych. Doświadczycie dreszczy emocji, jakie towarzyszyły uczestnikom festiwalu Woodstock w roku 1969.

Pozycja godna polecenia nie tylko dla fascynatów twórczości Hendriksa, ale również dla tych, którzy chcieliby poznać historię narodzin muzyki rockowej i jej burzliwe dzieje na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.

oprawa: twarda

format: 240x165 cm

stron: 312

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz