sobota, 5 czerwca 2010

Ananke - "Malachity" (2010)

Wytwórnia płytowa Lynx Music pod dowództwem lidera Millenium – Ryszarda Kramarskiego cały czas, nieustannie wydaje kolejne płyty. Wyszukuje kolejne klejnoty na rynku progresywnych dźwięków i umożliwia im zaistnienie w świadomości słuchacza. Tym razem do rąk słuchaczy oddaje debiutancką płytę zespołu ANANKE zatytułowaną: "Malachity", która na rynku pojawiła się w kwietniu 2010 roku. Dystrybucją płyty zajął się krakowski Rock Serwis.

Malachit to minerał stosowany często w jubilerstwie. Jest wysoko cenionym kamieniem ozdobnym, stosowanym zwykle do wyrobu artystycznej biżuterii i ozdób. O atrakcyjności kamieni stanowi bogata, wzorzysta budowa wewnętrzna, dobrze widoczna po wypolerowaniu. W średniowieczu używano go do ozdoby insygniów monarszych, relikwiarzy i ksiąg. Tak też wygląda okładka płyty. Zielona, wzorzysta, o głębokiej wyrazistej strukturze, malachitowa właśnie.

„W malachity wierzę wciąż, w kamieni moc.”

Niby debiut, ale jak się okazuje, każdy z muzyków ANANKE ma już jakieś doświadczenie na polskim rynku muzycznym. Znany zwłaszcza w kręgach muzyki progresywnej i artrockowej. Zespół powstał na początku roku 2009 w Bydgoszczy dzięki inicjatywie Krzysztofa Pacholskiego (klawisze) i Adama Łassa (śpiew), którzy znani są fanom muzyki progresywnej z takich formacji jak: Abraxas, Anyway, Assal & Zenn czy Q. Po intensywnych próbach zespół przygotował materiał na pierwszą płytę, która została nagrana w drugiej połowie 2009 roku w Tom Horn Studio „Q”. Masteringiem zajął się Jacek Gawłowski. Stroną graficzną płyty zajęła się grupa Mindfield, odpowiedzialna między innymi za okładki płyt innych progresywnych debiutantów - Votum.

W warstwie muzycznej zgodnie z nazwą płyty dostajemy 10 malachitów. Dziesięć utworów, z których każdy jest takim małym błyszczącym minerałem. Świadomie piszę małym, ponieważ nie ma tu specjalnie długich, rozwleczonych kompozycji znanych w neo-progresywnym rocku. Bliżej tej muzyce do atmosferycznego spokojnego rocka. Najdłuższy z przedstawionych odbiorcy minerałów trwa prawie osiem minut („Asyż”) i tu rzeczywiście robi się klimatycznie i progresywnie, a to za sprawą gitarowych dźwięków Karola Szolza, a to dzięki natchnionemu śpiewowi Adama Łassa, ale również przy współudziale, wyśmienicie zgranej pracy całego zespołu, który w 5-tej minucie tegoż utworu pokazuje rewelacyjny, profesjonalny warsztat muzyczny. Ten utwór jest niczym oszlifowane centrum malachitowej okładki. Lekko uwypuklony, wystaje ponad poziom. Wdzięczy się do słuchacza, a jednocześnie jest z tej samej materii, co pozostałe kawałki. Wyróżnia się, zdecydowanie, chociaż materia, z której jest stworzony wciąż jest ta sama.

Ogólnie płyta jest bardzo spokojna, wręcz melancholijna. Nie ma tu specjalnych hitów czy „killerów”, które mogłyby się stać niedoścignionymi wzorcami do naśladowania, ale dzięki temu całość utrzymuje solidny, emocjonalny poziom, który powinien spodobać się miłośnikom zarówno progresywnego grania jak i atmosferycznych klimatów.

Słuchając tekstów można doświadczyć nie tylko wrażeń słuchowych, ale także poczuć zapachy („Latawce”„zapach, który znam w pianie morskich fal” czy „Perfumy”„w ogrodzie wanilie kuszą mnie”), smaki („Latawce” – „czekolady smak” oraz „Perfumy”, gdzie pijemy razem z wokalistą „kawy niewiernej łyk”), możemy poczuć na własnej skórze misterium wiary („Asyż”), możemy dotknąć ukochanej, by doświadczyć pięknej czystej miłości („Amidalla”):

„W oddechu i snach,
W tańcu bioder Twych, kołysanych przez wiatr,
Przenikam gąszcz, skradzionych serc,
Alejkami Twych stóp,
Czarodziejski moment,
Gdy na słońca tle, dopełniasz mnie…”

Warstwa liryczna płyty „Malachity” to obok muzyki jeden z atutów tej płyty. Warto się wsłuchać nie tylko w melodie, ale również w poetyckie teksty napisane przez Adama Łassa.

Muzycy:
Adam Łassa (śpiew)
Krzysztof Pacholski (klawisze)
Karol Szolz (gitary)
Bartek Styś (gitara basowa)
Wiktor Wyka (perkusja)
oraz gościnnie:
Łukasz Święch (12-strunowa giatara akustyczna)

Tracklista:
01. Wstyd (4:43)
02. Amidalla (3:19)
03. Mayday (3:24)
04. Perfumy (5:33)
05. Prana (3:35)
06. Asyż (7:41)
07. Akasha (4:35)
08. Latawce (4:20)
09. Talisman (4:57)
10. Mojra (6:52)

Moja ocena 4/5

Recenzja ukazała się wcześniej na www.rockline.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz