czwartek, 20 maja 2010

Circle of Bards "Tales" (2010)



Zespół Circle of Bards powstał w 2008 roku, jako autorski projekt wokalisty i kompozytora Mariusza Migałki. Początkowo miało to być jedynie poboczne przedsięwzięcie, skupiające się głównie na nagraniu w pełni akustycznego albumu, na który składałyby się kompozycje zbierane przez kilka lat i mające charakter ballad inspirowanych światem baśni i fantastyki. W grudniu 2009 roku zespół trafił pod skrzydła wytwórni Electrum Production. Debiutancka płyta zatytułowana "Tales", została wydana w maju 2010 roku. Złożyły się na nią kompozycje, które powinny zadowolić zarówno fanów celtyckich ballad, jak i średniowiecznych pieśni rycerskich.

Mariusz Migałka to uzdolniony multiinstrumentalista, śpiewak, bard a zarazem grafik komputerowy, który pojawił się jakiś czas temu na deskach sceny lubelskiej. Współpracował z takimi zespołami jak hard rockowy Mr Hyde, Shamrock, Dragonslayer, czy Acute Mind - gdzie był wokalistą przez jakiś czas. W projekcie Circle Of Bards przekazuje tymczasem słuchaczom akustycznego, fantazyjnego ducha, którego słychać na debiutanckiej płycie „Tales”. Oprócz prac muzycznych stworzył też grafiki do swoich płyt a także ozdobił stronę internetową zespołu i tworzył okładki do płyt Acute Mind. Z jego wszechmiar wielką twórczością możecie się zapoznać wchodząc na stronę artysty.

Można by rzec, że płyta „Tales” to właściwie trzecie wydawnictwo w dorobku CoB (Circle of Bards) po demo zatytułowanym po prostu „Circle of Bards” i koncercie nagranym w lubelskim Radio Centrum nazwanym „Live in RC”. Na każdym z krążków pojawiają się bardzo podobne zestawy utworów.

Słuchając płyty "Tales" nie da się uniknąć pewnego rodzaju porównań. I chociaż twórczość CoB cechuje swoista oryginalność, to jednak muzyka ta nie jest w pełni odkrywcza i zupełnie nowatorska.

Patrząc na zestaw utworów z demo, którym zespół chwali się na swojej stronie widać, że na pierwsze miejsca (można domniemywać, że ważniejsze) przesunęły się kompozycje „My Magic Song” oraz „Scarlet Moon”. I tu wypada wspomnieć o „zapożyczeniu” z twórczości Ritchiego Blackmore’a (ex Deep Purple) oraz Candice Night, pary tworzącej pod nazwą Blackmore’s Night. Oni to „popełnili” kilka lat temu fenomenalną płytę o nazwie „Under a Violet Moon” (1999r.). Dziwna ta zbieżność nazw, nieprawdaż? Niestety to nie wszystko. Wprawdzie opowieść spod znaku Fioletowego Księżyca jest inna, za to Mariusz Migałka zapożyczył wprost linię melodyczną refrenu. Chodzi właśnie o utwór „Scarlet Moon”, którego nazwa brzmiała pierwotnie: „Under the Scarlet Moon”. Szkoda tylko, że o tym fakcie, inspiracji, zapożyczeniu nie poinformował słuchaczy. Modyfikacja to, mistyfikacja czy cover? Trudno wyczuć, co przyświecało zmianie koloru księżyca w tej pieśni a co zmianie samego tekstu naznaczonego tutaj Szkarłatną Luną? Zostawmy jednak ten utwór i przejdźmy do płyty, jako całości. Twórczość Circle of Bards w składzie: Mariusz Ostański - gitara basowa, perkusja a także dodatkowe gitary, Sylwester Laskowski: akompaniament gitarowy oraz Anna Bielecka grająca na fletach, rozpoczyna Intro („Welcome”), w którym śpiewacy zapraszani są do Kręgu (grona) Bardów, a zamyka ją klamra w postaci ostatniego utworu, gdzie z kolei narrator żegna się z pieśniarzami („Farewell”).

Płyta z pewnością spodoba się miłośnikom świata fantasy, zafascynuje tych, którzy lubią opowieści o rycerzach, smokach, poszukiwaczach tęczy, elfach ukrytych w gęstych otchłaniach zapomnianych lasów, druidach śpiewających pieśni swym wybrankom, skazanych księżniczkach czekających na swych wybawców w wysokich wieżach, książętach stających w konkury o rękę najpiękniejszej białogłowy, czarnoksiężnikach, magach, czy też wiedźmach (obu płci). Muzyka może tu stanowić ciekawe tło do czytanych książek, opowiadań, a tym samym uzupełniać historie tworzone w umyśle czytającego. Może być również inspiracją do tworzenia nowych opowieści i tworzyć w wyobraźni wspaniałe obrazy o rycerzach, smokach… (jak wyżej).

Na płycie słychać akustyczne gitary, flety, dzwoneczki, stare instrumenty muzyczne, uzupełniane gdzieniegdzie dźwiękami syntezatorów, które na szczęście nie dominują i nie przytłaczają całości, ale zgrabnie uzupełniają poszczególne kompozycje. Ogólnie i precyzyjnie rzecz ujmując, muzyka to łatwa i przyjemna, lekka i zwiewna, nie przearanżowana i nieprzeciążona zbytnio nowinkami technologicznymi. Jest natomiast sporo lżejsza i jakby mniej dźwięczna niż wspomniany już wcześniej band Ritchiego Blackmore’a. Czy to atut czy raczej słabość ocenić musicie sami. Ja powiem szczerze, iż słuchając debiutanckich utworów, które umieściliśmy w naszym dziale MP3 spodziewałem się więcej po tej twórczości. Trochę brakuje tu dynamiki i ekspresji wykonania, a momentami zadziorności i przysłowiowego pazura, który wokalista pokazuje w innych (cięższych) projektach muzycznych.

Kończąc tę refleksję, żegnam się z Wami, tak jak czynili to onegdaj średniowieczni bardowie, o czym śpiewa nam Mariusz w zamykającym płytę krótkim outro („Farewell”):

„Słońce znów wschodzi

To nowy dzień nadchodzi

Więc oczy otwórzcie

I maski z lic zrzućcie

Zaklęci w magiczny Krąg

Odchodzą Bardowie stąd” *

Moja ocena 3,5/5 (z sentymentu i słabości do tego rodzaju muzyki dałbym ocenę 4, ale z premedytacją zmniejszam tą notę za brak informacji o inspiracji w utworze „Scarlet Moon”, a przypadek tu wykluczam. Natomiast spory plus za polskie teksty, które świetnie się bronią - „Czarne Smoki” oraz „Tęczowy Most”, gdzie momentami słychać coś jakby nutę marynistyczną).

Utwory:

01. Welcome (0:50)
02. My Magic Song (4:46)
03. Scarlet Moon (3:54)
04. Fighting the Dragons (2:00)
05. Our Own Land (3:39)
06. Czarne Smoki (2:48)
07. Bridges We Shall Pass (5:11)
08. Tęczowy Most (3:10)
09. When the Bard Sings (2:32)
10. Circle of Bards (4:30)
11. Farewell (0:34)

Recenzja ukazała się wcześniej na www.RockLine.pl

Ryszard Lis

*Arkadiusz Cieślak (dziękuję za trafne tłumaczenie)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz