wtorek, 5 lipca 2011

Stare jak AC/DC ...

Dziś wystarczy wpisać w Google frazę, tytuł utworu czy nazwę zespołu i wyskakuje dowolna, nieskończona liczba zdjęć, linków, stron, blogów, komentarzy. W latach osiemdziesiątych nie było tak łatwo zdobyć teksty, zdjęcia, albo dotrzeć do pełnych i sprawdzonych biografii ulubionego zespołu. Sztuką przypominającą szukanie złotego runa było zdobycie nagrania dobrej jakości, nagranie jej na kasetę i odtwarzanie w kółko na domowej klasy sprzęcie, który nie zawsze był nawet stereofoniczny. A jednak zdobywało się, kombinowało, kopiowało, stało w kolejkach, zapisywało na przegrywanie płyt winylowych, a wszystko to by osiągnąć muzyczna ekstazę przy dźwiękach np. AC/DC. Dziś kilka materiałów archiwalnych "wykopanych" po 17 latach ze starych szaf. 


Nr 1 - Teksty utworów rozprowadzane przez Rock-Serwis w formacie zeszytowym. 

Nr 2Zdjęcia okładek płyt wraz z listą utworów, dopasowane wymiarem do pudełka kasety magnetofonowej na której nagrana była muzyka. Pełen profesjonalizm! Zdobyć takie cudo to była sztuka. 
 

Nr 3 - Dyskografia umieszczana w tygodniku RAZEM, w dziale FONO-FAN, prawdziwa gratka dla prawdziwych fanów!
Nr 4 - Ponownie tygodnik RAZEM, jak się udało upolować to i tekst był z tłumaczeniem. Jakość tłumaczenia pominiemy milczeniem, ale dla nie wtajemniczonych w sekrety języków obcych stanowił nieziemski rarytas, zwłaszcza, że po drugiej stronie znajdowało się zdjęcie zespołu. Czyli do wycięcia i do noszenia ze sobą.




Nr 5 - Prawdziwa biografia w języku obcym. Nie do zdobycia normalnymi sposobami. Dziś wystarczy wejść na allego czy e-bay, poszukać, zapłacić i czekać na przesyłkę. Wtedy nie dość, że kosztowała kupę szmalu, to jeszcze trzeba było uruchomić cały łańcuszek znajomości, żeby do niej dotrzeć. BEZCENNE!
To se ne wrati! To były emocje. Dziś w dobie totalnego dostępu do informacji, wszechobecności plików mp3, muzyki cyfrowej, emocje te zanikają, a szkoda.

P.S. W kolekcji miałem jeszcze kasety TAKT (czyli nowocześniejsza wersja numeru 2, kto je jeszcze pamięta?), plakaty wieszane na ścianach, odznaki z logo zespołu, naszywki na kurtki, własnoręcznie malowane motywy z okładek płyt umieszczane na plecach katan (katana albo ramoneska była wtedy szczytem marzeń) and many, many more. Niestety po tych akcesoriach ślad przepadł bezpowrotnie...

1 komentarz:

  1. Z ciekawostek.
    W muzeum techniki w Sydney stoi w gablocie jeden z pierwszych Gibsonów SG Angusa.
    :)

    OdpowiedzUsuń