poniedziałek, 15 sierpnia 2011

"ARIA - Moje Biesy" Ksenia Przybyś

Już wcześniej udało mi się zamieścić krótką wzmiankę o ukazaniu się na rynku biografii rosyjskiego Iron Maiden czyli zespołu ARIA. Dziś w uzupełnieniu dodam, ze patronat medialny nad tą pozycją objęło ROCK MEGASTACJA. Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Radwan.

Autorka tekstu Ksenia Przybyś poświęciła naprawdę sporo zapału i czasu po to by w efekcie końcowym do rąk czytelników trafiła spora dawka wiedzy, ale również poezji metalowej sceny rosyjskiej, właściwie można by rzec, że radzieckiej, bowiem początki ich twórczości sięgają jeszcze czasów Kraju Rad znanego pod naszym swojskim ZSRR lub w ich języku skrótu CCCP (dla niewtajemniczonych: Сою́з Сове́тских Социалисти́ческих Респу́блик). Logo CCCP - dobre! :)  i znak żółtego sierpa oraz młota na czerwonym tle pojawiały się podówczas na wszystkich znaczkach, kartkach okolicznościowych, w sprawozdaniach telewizyjnych, słowem wszędzie, wszędzie, wszędzie. 


 „Aria – Moje Biesy” to historia heavymetalowego zespołu, który może się pochwalić dwudziestopięcioletnią działalnością. Często nazywana „rosyjskim Iron Maiden”, ma w swoim kraju status grupy kultowej, za to u nas jest prawie całkowicie nieznana. I rzeczywiście czytając o tym, z jakim entuzjazmem i wiarą w sukces poszczególni członkowie zespołu dodawali swój wkład w twórczość Arii można by pomyśleć, że Rosja sprzyjała tego typu działalności. Nic bardziej mylnego, bowiem „Socjalistyczny porządek, który władza wprowadza w każdej dziedzinie działalności człowieka, dotyka również sfery muzyki. Na legalne rozprzestrzenianie się mają szanse jedynie te utwory, które przeszły przez sito absurdalnej cenzury. Reszcie zostaje drugi obieg, czyli wydawanie nagrań własnym sumptem na kasetach, bez możliwości koncertowania, a przy dużym prawdopodobieństwie przykrego spotkania z organami ścigania w związku z paragrafem o nieprawomyślności. Absurd? Tak, ale wtedy – codzienność.”

Chcąc jednak poznać tło historyczne, społeczne tych czasów sięgnijcie po prostu po książkę „ARIA – Moje Biesy” by na własnej skórze doświadczycie trudów tworzenia muzyki pod naciskiem socjalistycznej maszyny, jaką była kiedyś ZSRR. Sama biografia zespołu mieści się na ponad 100 stronicach stanowiących 1/3 książki, pozostałe 2/3 to tłumaczenia rosyjskich tekstów zespołu ARIA oraz szczegółowa dyskografia tej rosyjskiej kapeli. I tu niski ukłon dla Kseni za wykonaną pracę zarówno porządkującą te wydawnictwa jak i artystyczną, bowiem tłumaczenie to jedno, a nadanie tym tekstom w języku polskim kształtów niemal poetyckich to drugie, dużo trudniejsze zadanie. Ponad 100 oryginalnych tekstów ARII wraz z tłumaczeniem polskim to naprawdę niezły wyczyn. Słuchając muzyki ARII i mając za sobą kilak sporych lat nauki rosyjskiego w szkole podstawowej i średniej łatwiej było mi przenieść się myślami do czasów i wydarzeń opisywanych przez zespół w swoich utworach. Kto po mrocznych dokonaniach Rammstein przekonał się do tego, że muzyka może mieć niemiecki wydźwięk ten powinien sięgnąć po rosyjskie wersje Iron Maiden (i choć Metalowe Dziewice oddały kiedyś hołd Mateczce Rasiji w kawałku „Mother Russia” umieszczonym na płycie „No Prayer for the Dying”, to jednak melodyka rosyjskich pieśni bliższa jest stanowczo ARII) oraz oddać się lekturze, by poczuć kontekst czasów, w jakich przyszło im tworzyć, ale również znaleźć inspiracje, jakie skłaniały ich do pisania i komponowania tego rodzaju muzyki.

Ksenia Przybyś – cytując za notką umieszczoną na okładce – to oficjalnie magister filologii rosyjskiej oraz licencjat teologii. Nieoficjalnie posiada polską krew i rosyjską duszę po przodkach, którzy w karty przegrali majątek na Wschodzie. Posiadając głos jak dzwon z trzy i pół oktawowym spektrum dźwięku zajmowała się muzyką czynnie. Dziś poświęca się wyłącznie studiowaniu i opisywaniu muzyki rockowej. W kręgu jej zainteresowań szczególne miejsce zajmuje muzyka rosyjska, choć wśród ulubionych wykonawców wymienia także DEEP PURPLE, MEGADETH i IRON MAIDEN. Ciekawe, co powiedzieliby na to wykładowcy teologii, gdyby posłuchali takich kawałków jak „The Number Of The Beast”?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz